niedziela, 28 grudnia 2014

Świętaa


Calutkie święta i trochę więcej spędziliśmy na naszej działce. Pieski w siódmym niebie, w końcu pare dni spacerowały bez smyczy. No jaki pies by się nie cieszył?
Generalnie dużo do pisania nie mam, bo śnieeeg! Mieliśmy dużo szczęścia, bo w Poznaniu...tylko lód:)


Cody sam sobie zrobił prezent... rozpoczynając poranek pozwolił sobie zjeść trochę czekoladowych cukierków(tym razem bez opakowania). Następnie skosztował galatu z lodówki. W przerwie od siedzenia w klatce zajuchtał trochę tortu, a na koniec, gdy wszyscy wychodzili skorzystał z okazji i zjadł sobie trochę ciasta z blatu. Na pewno jest z siebie dumny. Ja też, chociaż w sumie bardziej jestem zdziwiona jak można być tak inteligentnym i głupim jednocześnie! :D





środa, 10 grudnia 2014

Grudniowo-agilitowo

No i mamy już grudzień. Wyczekany czy nie, z różnych powodów. Z mojej strony chyba jednak wyczekany, bo niedługo zaczynamy 3 tygodniowe leniuchowanie w domu! Teraz wydawałoby się, że to dużo, a jednak pewnie minie bardzo szybko, nawet się nie zorientuję kiedy. Wracając do plusów i minusów grudnia. Wiadomo, ten miesiąc już generalnie wiążę się ze śniegiem. Sama mam dylemat w związku z tym, bo sama nie wiem czy chcę ten śnieg czy nie. Z jednej strony nieee, bo przecież frisbee i agility...ale jednak z drugiej, chciałabym już chodzić śnieżne spacery. Tak czy siak jest zimno:D Oczywiście mowa tutaj o grubym, puszystym, świeżym śniegu :D


Kolejnym super plusem grudnia są nie tylko święta, ale też początki planowania wakacji! Zazwyczaj w okolicach 12 miesiąca pojawiają się zapowiedzi letnich obozów. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to...będzie się działo!



No właśnie! Tyle pozytywów o tym grudniu gdyż zaczęliśmy go bardzo przyjemnie! Byliśmy w Annówce na seminarium z Moniką Rylską, więc zazdrośćcie mi! Mogę śmiało powiedzieć, że było to jedno z najlepszych seminariów na jakich byłam. Szkoda tylko, że tak krótko! Wydawałoby się, że to tylko 2 dni, a zostały we mnie ostatki sił umysłowych i fizycznych:D

Powyżej macie filmik z dzikiej zabawy męża i żony, tzn. Volty i Vento. Nie wiem czy już wspominałam tu, że są małżeństwem? W każdym razie, filmik został nagrany w rocznice ich chyba pierwszego spotkania!!!


Z piesków jestem bardzo zadowolona, ale z siebie chyba też, bo jak na mnie dawałam w miarę radę. Cody to tam pół biedy, mam większy problem handlingowy z Vento:P Postanowiłam, że na zawodach będę z nim biegła dużo pewniej niż zwykle i tak było. Lecz, niestety zapomniałam o równie ważnej rzeczy....zaufaniu psu. No i poskutkowało to znowu 3 pięknymi disami, ale z dwojga złego dużo lepiej to wygląda niż, na przykład miesiąc temu.


Za to z Kłodą nie biegaliśmy już we wdzięcznej klasie zero. Po chwilowym przemyśleniu i pójściu o poradę przepisałam się z nim do open. A co mi tam! Kiedyś musi być ten pierwszy raz! W pierwszych dwóch biegach mieliśmy disa. W 2 też było ładnie, za drugim razem wszedł w slalom, ale jednak głupszego disa już chyba nie można mieć. Jak to Cody, skoczył sobie hopkę od drugiej strony, bo przecież może?


No a w trzecim i ostatnim biegu...zajęliśmy 2 miejsce! Nawet nie oto chodzi, bardziej jestem dumna z tego, że udało mu się zrobić slalom za pierwszym razem!!! Super debiut. Mimo że wiele razy dostawałam przez niego BIAŁEJ gorączki to naprawdę w tym roku mocno mnie zaskakuje!




No i na koniec wypadałoby się jeszcze pochwalić pierwszym przebiegniętym torkiem openowym na treningu