piątek, 12 kwietnia 2013

Dobry dzień?

Każdy z nas miewa dobre i złe dni. Zły dzień może okazać się lenistwem, brzydką pogodą czy bólem głowy. Zauważalne jest, że chyba te złe występują częściej od tych dobrych. Rzeczy nie udane psują nam humor, co oznacza, że psują praktycznie cały dzień, który jest zmarnowany. Te dobre za to, motywują nas do dalszej pracy, poprawienia jej, wyciągania wniosków, co można ulepszyć lub wyeliminować, bo nie wychodzi nam to najlepiej, a drugie wychodzi super. Mają one też minusy, chociaż nie tyle co te złe. Czasem po udanym dniu mamy za duże ambicje, które się potem na nas odbijają i znów nie jest fajnie. Trzeba naprawiać te błędy, niektóre dłużej, a niektóre krócej.

U nas dobre dni występują zaraz po tych złych. W tych złych najczęściej narzekam na łajta, ale kto nigdy nie narzekał na swojego psa? Narzeka się z większych i mniejszych powodów, ale problemy będą zawsze... większe czy mniejsze. Cody nie jest idealnym psem, nic nigdy nie jest idealne. Bardzo często wychodzą na świat problemy wychowawcze z wieku szczenięcego. Jako szczeniak można powiedzieć, że był bezproblemowy. Obgryzł tylko pare mebli, zdecydowanie wolał swoje gryzaki niż uchwyt od szuflady. Wszyscy byliśmy przygotowani, że nasz dom będzie wywrócony do góry nogami, a to małe albo raczej duże(bo był dość sporych rozmiarów jak na 2 miesięcznego westika) było nawet grzeczne. Zasikiwania dywanów nie da się uniknąć. Od samego początku był cwany, szedł sikać tam gdzie nas nie ma albo nawet dla pozoru, po zabawie sikał na stojąco, no ale przecież nikt nie widział, nie?



Dobry dzień, a raczej bardzo dobry nastąpił 11 kwietnia. Jestem nim bardzo zaskoczona. Westałkę na rozgrzewkę zrobiło parę SZYBKICH zakrętów, co już mi się podobało i jemu chyba też, bo coraz bardziej się starał. Następnie porzucałam mu trochę backhandów, które również mnie zaskoczyły, bo Cody nie za bardzo ogarnia, że trzeba biec, patrzeć w góre i na końcu wyskoczyć i złapać. Złapał w locie dwa piękne rzuty <3 Po których do dziś boli mnie gardło :P
Na koniec porobiłam z nim trochę pierdółek, roller->over lub roller->over->leg vault. Nie ogarnia też do końca, że jak mówię puść to ma puścić. Wiele razy przelatuje mi nad nogą razem z dyskiem w pysku, co wygląda śmiesznie.
Żałuję, że nie nagrywałam tych ćwiczeń. Zawsze wszystko najlepiej wychodzi poza kamerą.


17 komentarzy:

  1. Najważniejsze to umieć cieszyć się z drobnych sukcesów i pod tym względem możemy uczyć się od naszych psów, które ze zwykłego spaceru, czy powrotu opiekuna do domu potrafią znaleźć powód do radości! :) Widzisz, jeszcze wystąpicie w tym sezonie na DCDC! Mam nadzieję, że szybko pojawi się filmik ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :)
      Haha z tym dcdc to bym się tak nie spieszyła, wolę robić coś dla psa, a nie pod pretekstem zawodów(ale Ty to już chyba dobrze wiesz:P), więc zobaczymy bliżej czerwca:)

      Usuń
  2. Skąd ja to znam... Ważne żeby te dobre sukcesy odpowiednio pielęgnować , wtedy idzie już tylko z górki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakbym czytała własne myśli :P U mnie więcej jest tych złych dni. Popadamy w despresję i nic nam się nie chce robić. Ale nie ważne musimy nauczyć się, abyśmy i my i nasz pies odnosił jak największe sukcesy i umieliśmy się z nich cieszyć ;) Śliczne zdjęcia :D To ostatnie, pokazuje całą radość, sukces, jaki dokonaliście razem, gdyby nie wasze starania możliwe, że nie było by tego idealnego, dobrego dnia :) Ale nie, wy nie się poddaliście i probowaliście, aż w końcu Wam się udało :D Życzę więcej takich dni, słońca i nowych sukcesów.
    Pozdrawiam Martyna i Funny
    PS.: Mam nadzieję, że filmik ukaże się szybko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak, Cody od czasu kiedy z nim zaczynałam i tak dużo się zmienił. Nie mogę oczekiwać za dużo od psa, który nie był od samego początku przygotowany do sportów:)

      Usuń
  4. To fakt,raz jest lepiej,a raz gorzej,ale nie warto rezygnować z powodu tych gorszych. Wystarczy praca,wiara i wytrwałość,a wszystko można osiągnąć :) Bez tych gorszych dni nie wiedzielibyśmy co możemy i co mamy dopracować,a gorsze dni dają jeszcze(bynajmniej mnie)ogromną mobilizację i wiarę,że wszystko się uda! W sumie,tak jak napisałaś każdy narzeka,ale nie musimy się tak tym przejmować,bo w końcu jak nie dziś to jutro coś się uda :D
    PS.Dzięki za obserwowanie mojego bloga C:

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas zwykle jest tak, że po supersuper dniach nadchodzą te fatalne - aż strach cieszyć się z postępów... Podziwiam osoby, które potrafią naprawdę doceniać małe sukcesy i nie zniechęcają się porażkami, ja mam (niestety) całkowicie inne podejście. Życzę częściej takich dobrych dni! Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, miałam pisać to samo. Kiedy jest super wiem, że niedługo coś się zepsuje, dlatego cały czas pracujemy nad tym, żeby unikać gorszych momentów ;).

      Usuń
  6. Wpadliśmy z rewizytą ;)
    Liczymy niebawem na jakiś agilitowo-frissbowy filmik ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, życie nie jest usłane różami i zawsze spotkamy trudności, ale tylko od nas zależy czy pokonamy przeszkody czy się poddamy. Gratuluję sukcesów w sporcie, Zulci jeszcze nie ogarnia backhandów ale dopiero zaczynamy przygodę z frisbee, mamy czas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy chociaż macie o tyle dobrze, że zaczynacie, a ja to skopałam całkowicie :P

      Usuń
  8. ha a nam się udało skupiać fado puszczonego ze smyczy! co prawda na patyku.. a nie na dysku .. ale zawsze to jest progress :)

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas raz wesoło, a raz smutno...
    Pewnie jak u każdego =)
    Ale i tak muszę pochwalić Benego, że nawet jeśli mu to nie wychodzi to i tak bardzo się stara.
    Oby było najwięcej tych dobrych dni!!!

    Pozdrawiam Natalka i Beny

    OdpowiedzUsuń
  10. mój pies też nie ogarnia łapania w locie. ale za pewne ja coś źle zrobiłam;) ale będziemy ćwiczyć :)
    ja też ciągle pragnę nagrać jakieś filmiki ale jakoś nie potrafię, wole robic zdjęcia.
    macie świetną przeszkodę.:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak widzisz, znalazłaś odpowiedź na swoje pytanie - będę na zawodach w powsinie,ale oczywiście bez Zulki, wyłącznie w celach... hm, rozrywkowych? sportowych? artystycznych (zdjecia!!!)? Wiem, że mam możliwości chodzenia do jakiegoś klubu. Myślałam nad tym, ale w kwestii zwierząt cała moja rodzina jest zbyt starożytna i zanim bym ich przekonała, Zula byłaby już dawno na tamtym świecie... Z resztą wiem że to głupie, ale uwielbiam testować sama nowe rzeczy. To jest pewnie nieodpowiedzialne i mogę zepsuć jeszcze bardziej psychikę mojego psa, lecz czy coś byśmy osiągneli gdybyśmy stosowali się sztywno do dawno ustalonych reguł? Zula jest moim pierwszym psemi widzę jaki popełniliśmy błąd, biorąc ją kiedy miałam tylko 10 lat i o psach nie wiedziałam prawie nic... Wracając jeszcze do toru - fakt, jest zniszczony, potrzebuje renowacji. Nigdy nie puszczę Zuli na wszystkie znajdujące się tam przeszkody, nie tylko z powodu małego wzrostu. Tuż obok jest miejsce spotkań młodzieży, a co za tym idzie i na torze lężą butelki i inne śmieci. To przykre, że ludzie nie umieją zachowac czystości :(
    Z innej beczki, rozumiem że ty też wybierasz się na zawody w powsinie? Wyłącznie w celach sportowych? Moze mogłybyśmy się spotkać, bo lista znajomych którzy lubią psy jest przeraźliwie krótka...

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma czym się przejmować... zarówno ludzie jak i zwierzęta miewają lepsze i gorsze dni. Cody się z pewnością bardzo stara. Powodzenia. ;)

    OdpowiedzUsuń