czwartek, 26 listopada 2015

Jesienna depresja(?)

Taak, jesienna depresja...chyba i mnie dopadła. To by tłumaczyło brak jakichkolwiek wpisów tutaj ostatnimi czasy. Coś tam napiszę na fanpejdżu, dodam jakieś zdjęcie, ale jednak to nie to samo co możliwość wyżycia się humanistycznie na blogu:P Niestety ostatni rok w liceum w tym nie pomaga. Nie dość, że blog na tym cierpi to jeszcze moje pieski! Na trening czy długi spacer rzadko mogę znaleźć czas, na pewno nie w takiej częstotliwości w jakiej mieli zapewnianą rozrywkę w wakacje...Staram się to jakoś pogodzić i teraz idzie mi o wiele lepiej niż we wrześniu. Szkoda, że już dni są krótsze:P


Wieczorami zdarza nam się męczyć mięśnie. Biorąc pod uwagę, że winter is coming należy dbać o figurę podwójnie! Dla mnie oczywistym jest, że nie można tego robić codziennie, więc pozostaje pytanie, co robić w pozostałe wieczory?...sztuczki...na samą myśl mnie skręca!:P Nienawidzę klikać, ale chyba będę musiała to polubić, bo sztuczki w wielu aspektach się przydają:)

fot. Zuzanna Musialik Photography
21-22 listopada w Jarużynie odbyły się nasze ostatnie oficjalne zawody. Nie będziemy startować do odwołania(na pewno do początku czerwca 2016:P) Moi drodzy, były to zawody egzaminacyjne, czyli biegaliśmy aż 5 egzaminów(z jednym psem:P)Nigdzie nie wspominałam, że startowałam w A1 już z dwoma psami? Jeżeli nie, to właśnie mówię:D

fot. Zuzanna Musialik Photography :*
Od otworzenia zapisów miał startować tylko Cody, bo Vento jeszcze nie gotowy, bez sensu się spieszyć, zadebiutujemy w A1 w przyszłym roku. Żyłam z taką myślą dopóki coś mnie nie tknęło tydzień przed zawodami. Tak jak napisałam, tydzień przed zawodami podjęłam decyzję i udało mi się zapisać mojego czekoladowego piczbula na pierwsze zawody, w których będzie biegał w A1! Cody też debiutował w Jarużynie w Open, więc trzeba podtrzymać tradycję:)

fot. Zuzanna Musialik
Zaczynając od Kłody, muszę powiedzieć, że bardzo ładnie biegał! Zapierdzielał aż miło! Dwa biegi w sobotę nas pokonały, a raczej slalom pokonał Codyego, bo uparcie próbował wchodzić w niego złym barkiem. Jeden bieg w sobotę był ogromną nadzieją na łapkę, wszyscy się cieszyli do czasu aż nie wystawili wyników. Mieliśmy 1,88s po czasie... Trochę smuteczek, bo wcale się nie wlókł, więc zrozumiałabym gdyby biegał albo raczej szedł po torze, tak jak w wakacje. No trudno.


W niedzielę rano Cody mnie przeraził, biegł wolniej niż w sobotę, ale to normalne, że ten pies czasem biega wolniej czasem szybciej:P ALE! Zrzucił chyba z 4 tyczki i zamiast wejść w tunel, walnął głową w numerek...może i jest to śmieszne, ale on nigdy nie zrzuca. Zaczęłam się trochę martwić, może coś go boli...a może nie widzi przeszkód... Na szczęście nadszedł czas ostatniego biegu i pocisnęliśmy!!! Druga łapka do A2 i PIERWSZE miejsce!!!:D Jeszcze jedna łapka i będziemy popylać w dwójeczkach!
Podsumowując, sobota: 2xdrugie i 3 miejsce, niedziela: łapka i 1 miejsce! :D :D


Nie żałuję ani trochę, że zapisałam Vento na te zawody, wyszło wiele rzeczy nad którymi musimy popracować. Jestem z niego bardzo zadowolona, bo ładnie biegał. Na treningach biega zupełnie inaczej, ale widać na filmikach, że z biegu na bieg obydwoje coraz bardziej siebie nawzajem ogarnialiśmy. Pierwszy bieg to była totalna porażka i impreza na torze:P Biegaliśmy po zupełnie odległych od siebie tęczach. Tak samo jak Cody, Ventyl chyba w dwóch biegach próbował wejść w slalom od drugiej strony.

 
Drugi już trochę lepiej, ale za to nie popuściłam mu i poprawialiśmy kładkę i palisadę. Bardzo ładnie zrobił huśtawkę i slalom. Trzeci sobotni bieg prawie byśmy ukończyli bez disa! Było tak pięknie, dopóki nie zaczęłam się cieszyć, że jestem tak blisko końca i nie przypilnowałam pieska:P Więc nigdy nie cieszcie się przedwcześnie!:P


W niedzielę rano mieliśmy pierwszego nie disa i 9/32, zrzucił dwie tyczki i źle wszedł w slalom. Ostatni niedzielny bieg...najpiękniejszy...jeden błąd...nie zaliczona druga strefa na palisadzie(była w torze dwa razy)...PIERWSZE MIEJSCE!!!! Nie poleciała żadna tyczka!!! Udany debiut i to bardzo!


 Ogólnie tory były trudne jak na jedynki. Ciężkie kąty, takie rzeczy z reguły biegamy na treningach albo obozach. Porównując z torami, które już wcześniej biegałam, niektóre z nich były zbliżone do torów Openowych:P Początkujące pieski nie miały łatwo, dlatego jestem podwójnie dumna z Sufleta.

Udało nam się też zobaczyć czekoladową siostrę po latach! Obydwa czekoladowe potwory debiutowały w A1:)