środa, 22 czerwca 2016

Puchar Bursztynowego Psa, z tarczą czy na tarczy...?

Ciężko stwierdzić od czego bym tutaj mogła zacząć. Myślę, że na tych zawodach bardziej na wspólnej fali czułam się z Vento, pierwszy raz z resztą. Cody tym razem zachowywał się na prawdę dziwnie. Dwa razy zdisował się skacząc hopki, które miał przed sobą. W niedzielę to już w ogóle zaszalał! Zrobił swojego pierwszego w życiu...FLAJERSA na huśtawce!!! Po prostu nie mogłam w to uwierzyć i z resztą, nadal nie mogę.

fot. Justyna Ukleja
Na ogromny plus zasługuje jego sobotnia strefa na kładce oraz tempo! Co prawda jedyne biegi, na których nie mieliśmy disa miały po 10 albo 15p., ale chociaż jedyny bieg, na którym mieliśmy policzone punkty za czas, mieliśmy tylko 1,21s więcej! A to przez to, że byłam zmuszona poprawiać dwa razy slalom, czyli czas mielibyśmy bardzo zacny!:D

fot. Wanda Krawczuk
Oba psy miały duży problem ze slalomem. Na treningach ćwiczymy bardzo trudne wejście i mamy bardzo dużą skuteczność. Tak na zawodach prawie za każdym razem moje psy albo w slalom źle wchodziły albo wychodziły pod koniec. Oba zawsze w tym samym miejscu i zauważyłam, że z resztą nie tylko one. Wiele psów miało dokładnie ten sam problem.
Miałam parę biegów, że po prostu po slalomie zbiegłam z nimi z toru, żeby ich nagrodzić, mówi się trudno. Czasem warto poświęcić bieg.

fot. Justyna Ukleja
Vento też przechodził sam siebie. Zrywał start, nie zatrzymywał się na strefach. Jeden raz nawet zawrócił, obiegł mnie i wbiegł do dziury od tunelu, której mu nie pokazywałam. Na szczęście też miał przejawy inteligencji:P Zrobił piękną palisadkę i w ciągu caaałych zawodów zrzucił tylko DWIE TYCZKI!!! <3


Po moim sobotnim załamaniu przez forme moich psów, Ventyl uratował mnie przed depresją i przebiegliśmy JUMPING OPEN NA CZYSTO!!! Tak przyjemnie mi się biegło, nawet nie umiem opisać tych emocji!!! Na dodatek udało nam się wskoczyć na podium i byliśmy w tym przebiegu na 3 miejscu!!! Ten pies jednak umie mnie zaskoczyć <3 Jak widać, jak chce to potrafi <3


Oczywiście fejsbuk mi przypomniał, że równo rok temu mieliśmy swój debiut na oficjalnych zawodach w zerówkach! Od czasu kiedy startujemy, na każdych zawodach, przynajmniej raz stoję z Ventylkiem na pudle! <3



piątek, 17 czerwca 2016

Flexi Vario System - komfort w automacie!

Na wstępie powiem, że już bardzo długo nie korzystałam z takiego typu smyczy, bo po prostu było jakoś tak wygodniej korzystać ze "zwykłej" smyczy, czy to na treningu czy na zawodach albo nawet na zwykłym spacerze. Na zawodach nawet byłoby ciężko korzystać ze smyczy automatycznej, ale i takich hardcorów się widuje - najczęściej to zieloni, typowi "Kowalscy" ze swoim kejtrem, lecz nie o tym teraz mowa.


Jakiś czas temu, dzięki CZTERY ŁAPY, wpadła w moje ręce lśniąca i nowoczesna smycz Flexi Vario System. Na pierwszy rzut oka, po rozpakowaniu paczki, wszystko wygląda bardzo profesjonalnie, lecz, jak to w świecie bywa, niekoniecznie musi takie być na jakie wygląda. W tym przypadku mogę śmiało stwierdzić, że smycz jest pod każdym względem doprecyzowana do życia w mieście.


Smycz świetnie leży w dłoni! Na pewno nie tylko mi, ponieważ posiada regulator, który oczywiście można sobie dopasować do własnych upodobań czy też po prostu do wielkości ręki. Jest to na prawdę fajny pomysł, bo w moich starych smyczach flexi czegoś takiego nie było. Może nie było to jakoś uciążliwe, ale jednak taki "bajer" poprawia komfort.


Cody najbardziej skorzystał z tego testu, gdyż to on właśnie najbardziej się do takich smyczy nadaje. Jeżeli chodzi o Vento - to na prawdę ciężko spaceruje się na tego typu smyczy z psem, który ma problem z ciągnięciem.
Taśma w smyczy działa bardzo delikatnie i płynnie. Nie słychać dziwnych dźwięków przy zwijaniu, ale też muszę dać ogrooomny plus za blokowanie! Pamiętam, że w moich starych smyczach taśma musiała wskoczyć w odpowiednie miejsce. A tutaj? Idealnie! Taśma zablokuje się w każdym miejscu!

Flexi Vario System posiada 3 wymienne końcówki do smyczy - zwykła, amortyzowana oraz ledowa. Amortyzowana bardzo fajnie się sprawdza i rzeczywiście, jakoś mniej odczuwałam mojego pociągowego bordera. Cieszę się, że firma pomyślała o czymś takim, bo na prawdę jest to bardzo komfortowe!

Końcówka z ledowym oświetleniem również jest świetnym rozwiązaniem - ta akurat rewelacyjnie sprawdzi się podczas nocnych spacerów. Taśma świeci czerwonym światłem jednolicie lub mruga - szybko albo wolno, w zależności co preferujemy i co sobie w danym momencie włączymy.


Podoba mi się również pomysł z połączeniem pojemniczka na woreczki czy też na smakołyki(jak kto woli) i smyczy. Nie zawsze mamy kieszenie, a jak mamy to nie zawsze jest w nich miejsce, od tego jest właśnie taki pojemniczek i moim zdaniem jest świetnym rozwiązaniem. Nie trzeba szukać ani nigdzie grzebać, tylko po prostu wyciągnąć.

Flexi Vario System posiada też w swoim gadżetowym szale lampkę Led-Lighting-System. Lampkę można przymocować do smyczy. Ma ona w sobie dwa rodzaje świateł - czerwone, dla lepszej widoczności w mroku oraz białe, rozciągające się światło, które może nam służyć jako latarka i rozświetlać drogę podczas wieczornych czy nocnych spacerów.


Tak jak mówiłam na początku, smyczy automatycznych używałam bardzo dawno temu, aż do teraz. Moje poprzednie smycze to było nic w porównaniu do tej! Flexi Vario System jest na prawdę komfortową smyczą. Jeżeli Wasz pies umie chodzić na smyczy i zastanawiacie się nad takim "cackiem", to nie macie nad czym. Jest jak najbardziej warta swojej ceny. Wszystko jest bardzo łatwe w obsłudze.
Chodzę z moimi psami już dobre 4-5 lat na zwykłych smyczach, więc skoro uważam, że smycz jest komfortowa to na prawdę...musi być dobra!


Jeszcze raz dziękujemy CZTERY ŁAPY za możliwość przetestowania tak świetnej smyczy! Daję jej przysłowiowe 10/10!

piątek, 3 czerwca 2016

Ale to już było...

W końcu nadszedł czas, aby usiąść i odkurzyć bloga! Okres matur i liceum już na szczęście za mną, jednym słowem, wakacje oficjalnie rozpoczęte! Planów sporo, z niektórych musiałam zrezygnować, ale nic straconego:D I tak na pewno spędzimy wiele czasu z naszymi przyjaciółmi;)


Myślę, że wystarczy tego wstępu. Nie będę opowiadać o jakichś pierdołach, dlatego zacznę od kolejnej próby samobójczej Codyego. Na początku po prostu wymiotował, w sumie wszystkim co spożył - nawet wodą. Niestety los tak chciał, że przez to nie mogliśmy wystartować na Annówka Cup:( Myślałam, że to tylko jakies zatrucie i rano będzie ok, ale okazało się, że jednak, więc szybko do weterynarza, pies na kroplówce. I tak te kroplówki ciągnęły się przez ponad tydzień.


Początkowo podejrzenie zapalenia trzustki lub ciało obce, tak wskazywały wyniki badania krwi. Byłam wtedy sama i niestety nie miałam tyle pieniędzy, żeby od razu zrobić usg lub kontrast. Uruchomiłam znajomości i kolejnego dnia kontrast, na którym nie było jeszcze wtedy widać co w nim siedzi, więc był leczony na zapalenie trzustki. Cały czas na kroplówkach, bez jedzenia. Kontrast przez parę dni stał w miejscu, a po 3h u zdrowego psa powinien przejść przez cały układ pokarmowy.


Nadeszła decyzja na golenie brzucha i usg. Usg wykazało, że jelita prawie w ogóle nie pracują, a w jednym miejscu są mocno powiększone z jakąś treścią pokarmową, więc pies na stół...Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy...Z Kłody lekarze wyciągnęli pestkę brzoskwini, które utkwiła w jelicie:P Trochę szczęście w nieszczęściu, bo gdybyśmy zwlekali z otwieraniem go, mogłoby dojść do perforacji jelit.
Głupi ma szczęście albo diabli złego nie biorą:P


Oczywiście kolejny czas oczekiwania na ściągnięcie szwów oraz rekonwalescencja, ale Cody wraca już do formy w nowej stylówce!







Koniec już ze smuteczkami! Czas wrócić do Latających Psów w Poznaniu. Nowa formuła Updog okazała się bardzo przyjemna! Razem z Esterą trochę cykałyśmy i nie ogarniałyśmy nic z nowego regulaminu, ale przyjęłyśmy nowe reguły bardzo miło. Na prawdę podoba mi się taka formuła, bardziej w stylu zabawy niż współzawodnictwa. Nie odczuwałam żadnej presji a propo startu, nie wiem, może to moje podejście, a może jednak Updog mi w tym pomógł? ;)

fot. Klaudia Szymańska
Zacznijmy od Dog Divingu. Mój piesek nie należy do psów mało odważnych, ale jednak troszkę speniał:D Chyba po mamusi bał się przeźroczystego dna. Po zrobieniu koncertu oraz wejściu po schodach do wody, zdecydował się skoczyć! Skoczył 3 razy, jednak za mało, żeby się zakwalifikować dalej. Był dzielny i mamy na koncie sukces szkoleniowy, więc jak najbardziej jestem z mojej czekolady zadowolona!

 
fot. Kinga Tomczyk
fot. Fotografiapodpsem.pl
Po długich nocach z przemyśleniami, podjęłam decyzję o zrobieniu freestylu. Mówiłam na początku, że jakoś specjalnie się nie stresowałam. Wiadomo, stresik był, ale na pewno mniejszy niż na agilitkach! Zawody zawsze pokazują mi jakie mamy braki i tym razem było tak samo. Jednak! Ventylek był kochanym pieseczkiem, starał się wszystko złapać, czasami brakowało mu wsparcia ode mnie, czasami po prostu brzydko rzuciłam, a w większości czasu strasznieee wiało:( Podołaliśmy temu i jestem na prawdę zadowolona z tego debiutu <3

fot Agata Łapińska
Mój kochany pieseczek robił piękne vaulciki i na prawdę się starał! Wracając do tego ile zawsze widzę braków na zawodach - overy. Są straszne, nie wiem czy to nawet już overami można nazwać:P
Ale po zawodach zaczęliśmy z tym walczyć i widać poprawę:) Niestety ja wszystko zepsułam, bo zaczęłam mu strasznie nisko rzucać i nie zwracałam na to uwagi, do teraz. Dla porównania dwie fotki - 2014 vs. 2016

fot. Natalia Śliwińska
fot. Tomasz Mońko
Widać ogromną różnicę. Chyba napiszę książkę - "Jak popsuć naturalny talent w 1,5 roku":P

fot. Tomasz Mońko
Dziękujemy wszystkim dopingującym za wspaniały doping!<3 Tak, było Was słychać <3
Dziękuję również za przepiękne foteczki!!! Nadal nie mogę się na nie napatrzeć <3

W ramach zakończenia - udało nam się dostać na listę główną na Puchar Bursztynowego Psa! Bardzo się cieszę, ponieważ byłam na rezerwie bodajże 53 i 54.
Jestem też w trakcie pisania recenzji Flexi Vario System, więc bądźcie czujni!