sobota, 15 czerwca 2013

Co z siebie robicie?

Pewnie nie tylko my podczas spacerów spotykamy psiarzy. Tych, którzy się za nich uważają, ale tak w praktyce nimi nie są. Z jednej strony fajnie, że wzięli psa ze schroniska. Dali mu drugą szanse i kochający dom, ale to nie znaczy, że są nie wiadomo kim. Nie tylko oni mają prawo do korzystania z pobliskich łąk czy pól. Ostatnio spotkałam się z tym, że nie mogę ćwiczyć tu z psem, bo tej pani pies jest agresywny, a ona chce go spuścić i to ja mam stamtąd iść. No cóż, widocznie ta pani wykupiła sobie całą łąkę :D
Lecz nie o tym, ostatnio ze znajomymi miałyśmy problem podczas treningu. Pieski przywiązane odpoczywały w cieniu drzewa, a my poszłyśmy obok trochę porzucać. Obok nas biegała zgraja półdzikich psów, od razu myślałyśmy, że będą jakieś problemy. Pare psów było w miare ogarniętych, tzn. przychodziły na zawołanie. Potem przyszła jakaś pani z dużym czarnym wilczurem. Z pozoru można by było sądzić, że taki pies też będzie ogarnięty, tak samo jak właścicielka skoro puszcza wielkiego psa obok biegających dzieci na pseudo boisku, okazało się, że wcale tak nie jest. Pies robił co chciał, właścicielka miała go w kompletnym poważaniu, a gdy go wołała pies również ją tam miał - to się chyba najczęściej da zaobserwować w każdym środowisku. Ów piesek postanowił podbiec do nas i do naszych piesków, na szczęście nie był skory do żadnych walk(uff), ale to nie znaczy, że właścicielka nie musi nad nim panować. Poprosiłyśmy, żeby zapieła psa - zero reakcji. No cóż widocznie nas "nie słyszała" :D Później koleżanka się zdenerwowała i poszła do nich, że jak nie złapią psów to zadzwoni po straż miejską - znów ignoracja, teksty typu "a dzwoń se" itp. Dzwonimy, przekierowali nas na straż miejską, która po 3 próbach nie odebrała. No trudno się mówi. Później pani od czarnego psa postanowiła się na nas odegrać, udało jej się złapać psa podeszła do nas i zaczęła mówić "zaraz zadzwonie po straż miejską te psy powinny mieć kagańce jak tak piszczą", na co ja jej odpowiedziałam, że nie ma takiego paragrafu, że pies nie może piszczeć czy szczekać, ale jest ustawa, że na terenie Poznania pies nie może biegać bez smyczy. Na co dostałam odpowiedź, że mój pies jest porzucony, bo jest przywiązany do drzewa(:D). Ale biegający na pół dziki, wielki, czarny pies już nie jest porzucony :P
No niestety czasem idzie się poprostu wściec, najlepiej mieć ogród albo wykupić sobie teren i mieć wszystko gdzieś.

Nie można powiedzieć, że nie spotyka się żadnych ludzi, którzy pracują z pieskami, chociaż czasem na swój sposób. Ze względu na to duży plus dla społeczeństwa. Szkoda tylko, że takich ludzi spotyka się 2-3/10 pseudo psiarzy.
Spotyka się też takich, którzy uważają, że ja wręcz męcze psa tym całym adżility i sztuczkami, z resztą nie tylko ja męczę swojego psa. To są takie straszne sporty i każdy pies robi je na przymus, na pewno ćwiczę z nim po parę godzin dziennie to "skakanie". :P


Nie da się niestety wszystkiego zmienić, trzeba się poprostu przyzwyczaić i mieć nadzieję, że poniektórzy w końcu zrozumieją i społeczeństwo się bardziej "rozwinie" :)

Tydzień temu w niedzielę mieliśmy festyn na osiedlu, na który oczywiście poszłam z Codym, sprawdzić jego skupienie przy tym wszystkim. Były jakieś zwierzęta(kozy, kury, owca, konie), dziwne i głośnie dźwięki oraz dużo ludzi. Na początku białas trochę poobwąchiwał teren, a potem ładnie się skupiał. Porobiliśmy troszkę sztuczek. Można powiedzieć, że jestem z niego bardzo zadowolona. Spisał się w 100% i nie zrobił mi wiochy :D


Nasze frisbowanie również się rozwija. Teraz Cody po udanym pierwszym złapanym backhandzie ma zasłużony "urlop", ja nadrabiam oceny i się uczę, a łajt cieszy się życiem, nowymi sztuczkami i kongowymi lodzikami podczas upalnych dni.

10 komentarzy:

  1. Niestety, ale w naszym społeczeństwie zawsze znajdą się tacy ludzie którzy chcą tylko zrobić innym na złość i tyczy się to nie tylko psiego środowiska... Czasem cieszę się, że mieszkam sobie na wsi gdzie prawie nikt oprócz mnie psów nie wyprowadza, ale żeby potrenować w bardziej rozpraszającym miejscu niż polna droga po której czasem przejedzie traktor czy samochód muszę już władować psicę w samochód i pojechać z nią jakieś 5 km do innej miejscowości gdzie już tak spokojnie nie jest. Ale jeszcze żadnej takiej sytuacji jak ty nie miałam.
    Gratuluję postępów frisbowych :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Najgorsze jest to, że tacy 'psiarze' zniechęcają też innych ludzi do psów i robią złą opinię opiekunom czworonogów, którzy naprawdę zajmują się swoimi pupilami. A potem gdziekolwiek się nie ruszysz milion nakazów, zakazów, kaganiec, smycz, smycz i kaganiec, albo w ogóle nigdzie z tym psem nie wychodź! Denerwują mnie tacy ludzie strasznie, bo jak tu poćwiczyć, kiedy podbiega do Ciebie i Twojego psa wielki mieszaniec, a właścicielka ma to głęboko gdzieś! Raz nawet Luna się z takim pożarła (była na smyczy, a tu nagle podbiega do nas wielki lab), a właścicielki nawet nie było widać. Na szczęście pies szybko wrócił. No ale co zrobić.
    Plus jest tylko taki, że straszenie naszej kochanej Dominisi chyba pomogło, bo jak wczoraj poszłam z Luniakiem na łąkę i biegające luzem psy zaczęły się do nas zbliżać, 'opiekunki' zaczęły je wołać (kilkakrotnie!) a nawet (!!!) za nimi pobiegły! Psy się nie słuchały tak czy siak, ale święto lasu, ze w ogóle chciało im się tyłki ruszyć :P
    A frisbee wychodzi Wam coraz lepiej! Cody się ładnie nakręca :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, widzę, ze nie tylko ja mam takie problemy z 'psiarzami';) Zgadzam się z każdym Twoim słowem. Ostatnio (czyt. wczoraj) spotkałam się z podobną sytuacją. Idziemy sobie ze znajomymi na spacerze w oddali widzimy psa (chyba mieszanka boxera) z dwójką innych ludzi oraz dzieckiem w wózku.My powoli sobie idziemy i rozmawiamy, zbliżamy się do psa i ludzi, zastanawiamy się co Ci ludzie robią, psa gdzieś przyczepiają czy co. Gdy przechodziłam z Funny obok nich brakowała sekunda a jego 'właścicielka' nie wypuściłaby go z rąk. Pies się szamocze, warczy, ale nie, pewna pani co go trzymała oczywiście twierdziła, że to nasza wina i mówi nam 'No kurde idźcie z tym psem prędzej' a my jej na to (moja przyjaciółka) 'Ma pani coś do nas, możemy chodzic tak jak chcemy' Odpowiedziała nam 'Kur*a spadać' a my się chichramy i jeszcze bardziej zwalniamy, na koniec powiedziałam tej pani, że wystarczyło by sie trochę przyłożyć do tego psa i popracować z nim, a nie miałaby pani z nim takich problemów, ale nie bo ona nie ma czasu, ale chyba pies sam się nie wychowa -,-
    Skoro ludzie nie mają czasu na wychowanie psa to po co go kupują, aby siedział w budzie dostawał jedzenie i wychodził na 5 minutowe spacery ?! Dla mnie jest to bardzo nieodpowiedzialne.
    No z frisbee idzie Wam bardzo dobrze, Cody ślicznie łapie wszystkie Twoje rzuty i ładnie się nakręca :D Życzymy powodzenia w treningach ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tylko Ty masz takie problemy... z takimi ludźmi czy 'pisarzami'. Ostatnio mój pies okazała się być 'agresorem' (postaram się opisać całą sytuację w następnym poście)
    Filmik świetny :D

    http://blog-na-czterech-lapach.blogspot.com/
    http://e-psiak.blogspot.com/ NOWY BLOG!!!
    http://oczamichomika.blogspot.com/

    POZDRAWIAM H&O

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj nienawidzę takich sytuacji...
    Ludzie na prawdę mają problemy.
    Do mnie kiedyś podeszła pewna pani i pouczała mnie jak należy trzymać psa na smyczy =) Albo na pewnym spacerze dobra pańcia spuściła swojego agresywnego psa, który rzucił się na Benego i oczywiście to ja musiałam się wynosić z tego miejsca, bo to mój pies jest właśnie agresywny!
    Świetny filmik! Gratuluję postępów i trzymam kciuki za dalsze sukcesy =)

    Pozdrawiam Natalka i Beny

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha ha, babka jest genialna :) No niestety znam takie sytuacje, jest ich znacznie więcej w moim przypadku, bo niestety Zula nie zawsze toleruje inne psy i szybko może pokazać zęby. Na szczęście to tylko na pokaz, bo jeszcze żadnego psa (pfu pfu) nie ugryzła. Ale i tak od razu ludzie z pretensjami w stylu ''pies agresywny'', ''do budy'' itd. Dwa lata temu jak jeszcze nie pracowałam z Zulą, raz obszczekała jednego faceta na rowerze. Facio się wkurzył, zszedł z roweru i zaczął wrzeszczeć że zaraz ''tego kundla zabije''.

    OdpowiedzUsuń
  7. I ona śmie nazywać się psim opiekunem? No nie, trzymajcie mnie... ;)
    Ja jak chyba każdy posiadam tryliony podobnych sytuacji. Najśmieszniejszym dla mnie jest fakt, że próbowała Wam dowalić, ale nie wiedziała co powiedzieć i jakieś tak głupoty serwowała, haha uczta dla moich oczu. x]
    Aaaah... i szkoda, że straż się nie zjawiła... Mogłoby być ciekawie, nie powiem. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. oczywiście sama spotykam wspaniałych właścicieli psów,których psy są dobrze wychowane,a jeżeli do końca tak nie jest to nad tym pracują.w niedziele tydzień temu w parku rzucił się na nas czarny kudłacz ze schroniska.właścicielka tylko wrzeszczała na odległość podczas gdy pies o mało nie pogryzł Baddy'ego.w dodatku po złapaniu i zapięcia psa na smycz czekała aż opuszczę park. O.o czułam się - dziwnie to mało powiedziane.! tak też w balerinach ruszyłam do lasu,miał być park no ale cóż.! zaraz idziemy do parku miejmy nadzieje że tego oto psa nie będzie,z resztą nic dziwnego iż chcę go unikać.owszem jest ze schroniska,brawa dla tej pani.! ale jeżeli pies agresywny to nad tym pracujemy,a nie spuszczamy psa w publicznym parku gdzie ten oto pies rzuca się na inne psy,a nawet ludzi.

    pozdrawiamy
    Ola i Baddy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję postępów z frisbee! :D
    A co do ludzi, o których piszesz to szkoda gadać. Wszędzie tacy są niestety :/.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zabawne.
    Ludzie, zawsze tacy sami.

    OdpowiedzUsuń