Myślę, że to może przez to, że Poznań w tym roku trochę olał sprawę z ozdobami świątecznymi i nie wygląda to wszystko tak wspaniale jak chociażby w zeszłym roku. Zrobili to poprostu tak "byle było". No ale cóż. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku będzie lepiej.
No ale oprócz samych ozdób to pogoda również dała ciała. Śnieg był. Było przepiękne. Te ośnieżone drzewa, krzewy, pies aportujący śnieżki...a pare dni przed świętami...odwilż! No i co tu począć. W sumie wigilia jest jutro, więc może jeszcze napada chociaż trochę, ale jakoś specjalnie nadziei nie mam.
Cody dzielnie pomagał przy ubieraniu choinki i siedział z nami do 23 patrząc jak dekorujemy nasze drzewko.
I tak na święta stwierdziłam, że trzeba w końcu kupić Codyemu worek Husse:D Pieskowi smakuje, miejmy nadzieję, że sobie będzie ją ładnie przyswajał:))
Ostatnio więcej frisbujemy niż agilitujemy, ale nie wychodzi to na złe, boo...Codaśny zaczął łapać 10-15 metrowe backhandziki. W sumie to przez przypadek. Zaczęłam rzucać mu rollery na rozgrzewkę i kiedy rzuciłam krótkiego backhanda Cody pobiegł dalej i patrzył w górę i pewnie myślał "gdzie to latające coś jest?". No więc pani wzięła dysk i rzuciła dalej. Ku ździwieniu pieso ładnie złapało. Teraz tylko wystarczy popracować nad techniką skoku, bo Cody niestety często ląduję na tylnych łapach.
Mam filmik z naszych ostatnich poczynań, ale niestety nasz pseudo toss się nie załapał:P
I jeszcze na koniec wraz z Codaśnym życzymy Wam WESOŁYCH ŚWIĄT! :)