sobota, 2 lutego 2013

aktywne ferie...

Jednym słowem powiem, że ten rok zaczęliśmy AKTYWNIE. I mam nadzieję, że na tym się nie skończy. Drugi tydzień ferii spędziliśmy w Annówce. Było wspaniale! Co prawda mój pieseczek miał problemy z zostawaniem w klatce. W domu nie ma z tym problemu. Zamknę go i idzie w kimę. Niestety pieseczek nie przenosi tego zachowania na inne miejsca, więc prócz przyspieszenia biorę się z nim za pracę nad zostawaniem w klatce. Już dostałam wskazówki co robić, więc tylko jak piesek wyzdrowieje bierzemy się za to ostro(o wyzdrowieniu trochę później :P).
Cały pobyt wspominam bardzo miło i aż chciałoby się cofnąć czas, żeby znowu tam być na nocnych ploteczkach. Z treningów agility też jestem baardzo zadowolona, a zwłaszcza z mojego pieska! O dziwo biegał na piłkę i jak na niego przebiegał torki dość szybko! Stwierdziłam, że muszę sama popracować nad kondycją. W ostatni dzień troszkę pieskowi się zwolniło i nie miał już takiej ochoty na bieganie, ale wiadomo był to jego pierwszy obóz i pierwszy raz robił tyle rzeczy 5 dni pod rząd. I tak jestem z niego dumna, że te 4 super pracował jak dla mnie.
Jak ja bym chciała wyjść prosto z domu i od razu wychodzić na spacer do lasu. Uwielbiam spacerować po lesie. Jest spokój i cisza. Prócz tego, że zbyt nie mogę spuścić psa z powodu zwierzyny, on i tak lubi odkrywać nowe leśne tereny. :D
Mieliśmy również seminarium frisbee. Dziecko nauczyło się w końcu porządnie rzucać. Może nie nauczyło, bo przede mną jeszcze dużo pracy, ale już przynajmniej wiem jakie robię błędy, co poprawić i jak trzymać dysk przy niektórych rzutach. Co prawda Cody nie mógł pokazać swoich umiejętności, bo miał ostatnio jakąś dziwną fazę na frisbee, więc wolałam mu to już odpuścić.
Stwierdziłam też, że wrócę do klikera. Cody ładnie wszystko ogarniał na sztuczkowaniu i chyba spodobało mu się "obi". Nauczyć go dostawania i zobaczymy co z tego będzie, chociaż jakoś nie mam myśli, że będzie nam w tym szło super, bo on chyba nie jest do tego stworzony, ale można spróbować. :D



Cody wczoraj był na małej operacji, z której bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że nie obrazi się na mnie z powodu braku jajek, ale jego samopoczucie zostanie zrekompensowane nową, piękną obrożą :D
Biedaczek musi teraz chodzić w kołnierzu, ale daję sobie rade. Czasem zaryje w ścianę, szafę i podłogę, ale z czasem zrozumie, że ma satelitę na głowię i musi uważać.



7 komentarzy:

  1. Ja mam las koło domu i powiem Ci, że to świetna sprawa, dopóki zimą nie robi się zimno i wszelkie dziki (nie mówię o sarnach, lisach, zającach czy innych niegroźnych zwierzętach, bo one najzwyczajniej nie stwarzają zagrożenia) nie wychodzą w pobliże domów.

    A za wasze plany oczywiście trzymamy kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O Annówce czytałam u Luny i Estery. My mamy także aktywne ferie, opierające się głownie na piłeczkowaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne psiaki ;) No tak kastracja... Jestem za, myślę, że wszystkie pieski powinny zostawać poddawane temu zabiegowi.
    Zapraszam do mnie http://our-favourite-pets.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie że u was aktywnie :)
    Jeszcze trochę i klosz zostanie ściągnięty,nie martw się Cody :D
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  5. Po kastracji Cody szybko wyzdrowieje, a potem będzie się Wam o wiele lepiej współpracowało! :D Trzymam kciuki za plany, chyba się domyślam- przynajmniej tak mi się wydaje ;)
    Ferie były super!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne te ferie musialyby byc! Szkoda że moja Zula nie lubi innych psow i sie przy nich stresuje :( Inaczej tez bym na cos takiego pojechala!

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulujemy braku jajeczek ;P

    Cody rzeczywiście nabrał tempa w porównaniu z poprzednimi filmikami ;) corac lepiej biegacie!

    Zazdroszcze ferii w Annówce..

    OdpowiedzUsuń