Tajemniczy tytuł...już wyjaśniam! Otóż znowu dwa weekendy pod rząd byliśmy na wyjazdach! Najpierw Wrocław, później Warszawa. Zacznijmy chronologicznie.
Wyjazd do Wrocławia okazał się pierwszą podróżą Vento pociągiem! Bez problemu samodzielnie wskakiwał i wyskakiwał z wagonu. Pieski jechały kulturalnie w klateczkach. W środku było bardzo gorąco, na szczęście Ventylowi trafiło się, że był umieszczony przed kiblem(za duża klatka:P) i nie musiał się z nami gotować:D
Startowałam ze swoją czekoladą i z jego żoną - Voltą. Na miejscu okazało się, że musimy przenieść psy trochę wcześniej, bo inaczej nie zdążymy na pociąg do Poznania. Wyszło na to, że miałam startować z Voltą....chyba 6:P Możecie sobie wyobrazić mój stres:D Ale poszło nam super! Zarobiłyśmy wspólnymi siłami 14,5p:)
fot. VeronA |
fot. Kinga Szulczewska |
fot. Kinga Szulczewska |
fot. Ewa Tąta |
Kolejne Wuuu to wyjazd do stolicy, również pociągiem tylko tym razem z Codym! Tak samo jak Ventyla - jego podróż odbyła się w klatce. Byłam(i nadal jestem!)zaskoczona, że był aż tak rozluźniony! Wszyscy dobrze wiemy, że Cody miał problemy z klatkowaniem w nowych, obcych miejscach, a spał w pociągu do góry kołami!
Po przyjeździe do Warszawy, Cody spędził wieczór odpoczywając w klateczce, a ja zwiedzałam stolicę. Szczerze? Więcej zobaczyłam z dziewczynami niż na wycieczce, na które byłam ze szkołą:D
Najlepsze co mogło być to to, że po powrocie z przebywania 6:30-19 na słońcu(ponad 30*C na pewno)mogłyśmy sobie kulturalnie posiedzieć, ciesząc się klimatyzacją<3(DZIĘKI ALA!!!)
Największym minusem posiadania psa w klasie S jest bieganie z samego rana, jako jeden z pierwszych. Zawsze sobie myślę, że Cody od rana jest zaspany i poranny bieg będzie najgorszy, a właśnie był najlepszy. Jeden przebieg na pewno mieliśmy całkowicie na czysto, nie licząc punktów za czas...zdecydowanie to nie były jego zawody jeśli chodzi o prędkość... Swoją rolę odegrała też w pewnym stopniu temperatura, ale poza torem jakoś umiał biec do hopki i gonić piłkę jak na treningu.
Cody jakoś nigdy nie biegał szybko na zawodach, nigdy na to w ten sposób nie patrzyłam. Wystarczy sobie porównać jego prędkość na treningach i na zawodach...podejrzane...Trzeba będzie coś z tym zrobić. To były chyba jego pierwsze zawody, na których miał punkty karne za czas. Z ostatnich dwóch przebiegów znosiłam go na rękach z toru.
Nie miał problemu z wejściami w slalom na przebiegach, w których jeszcze "biegł", a nie hasał po różowej chmurce w krainie tęczy. To jest jak najbardziej na plus:P
Po powrocie zdążyłam iść z Vento na agility i na frisbee. Przypomniałam mu co to jest leg vault i był geniuszem! Aż żałuję, że nie nagrywałam:) Po skończeniu sesji zauważyłam krew na łapach, obejrzałam psa i stwierdziłam, że to tylko przecięty język. Niestety wstając miałam zakrwawioną bluzę i rękę...Przecięta tylna łapa...Nadal mnie zastanawia czy zrobił to przed czy podczas treningu. Jestem tylko pewna, że już z tym musiał ćwiczyć, więc jest dzielnym czołgiem!:P
Gratulacje ! Żałuję teraz że nie dojechałam do Wrocławia na DCDC.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia ! ;) No i zdrówka dla jego łapy :)
Pozdrawiam,
goldenszastek.blogpost.com
brawo jeszcze raz i graty :) do zob wPoznaniu ;)
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje. My jeszcze ani razu nie jeżdziliśmy pociągiem, ale w te wakacje przyjdzie chwila próby. Świetne zdjęcia, ta pogoń za dyskiem :) U nas też strasznie parno i gorąco. Pozdrawiam i zapraszam do nas http://niszczycielsko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńA jak z klatką w pociągu? Dopłacacie za nią czy się nitk nie czepia?
Pozdrawiamy!
Śledź też pies
Wreszcie post :)
OdpowiedzUsuńGRATULACJE!
MÓJ BLOG
Gratulacje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, obserwuję i zapraszam:zwariowaneurwisy.blogspot.com