wtorek, 15 września 2015

Zawody w Myślęcinku, czyli jesienny rozkwit!

Zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego ruszyliśmy podbijać Bydgoszcz! Pierwszy raz aż tak bardzo nie chciało mi się jechać na zawody, bo po prostu dorwało mnie już lenistwo...:P Torki bardzo mi się podobały, mimo że zerówkowe tory były trudne jak na początkujące psy to były na prawdę płynne. Przyjemnie się biegało i zerówki i openy.

fot. Justyna Ukleja
Tak, tak! To nie photoshop, nasze DRUGIE podium w openach i to znowu na bydgoskich zawodach, czy to przypadek? :D Zdobyliśmy 3 miejsce w egzaminie A1 czyściutkim przebiegiem, bez błędów, bez odmów, bez punktów za czas...więc...jak to pięknie zsumujemy...to wychodzi...PIERWSZA ŁAPKA! <3 W końcu się udało...Ale to nie koniec niespodzianek jakie zafundował mi Cody.


Notka ma nie bez powodu taki tytuł. Cody w końcu był sobą na zawodach. Biegał tak jak na treningu. Nawet nie wiecie jak cieszy mnie ten fakt. Tyle czasu zastanawiałam się co może powodować to, że jest całkiem inny na zawodach, a inny na treningu. Wiadomo, przyzwyczajenie do stałego terenu, przeszkód i totalny czil nie równa się z hałasem, wieloma psami i zapachami, innymi przeszkodami etc. Może musiał się po prostu z tym obyć...kto to wie...na razie mam nadzieję, że nie był to jednorazowy epizod:p

fot. Justyna Ukleja
Cody tak pędził, że nawet mieliśmy błąd i dis, bo za późno go zawołałam i już nie byłam w stanie go odwołać, bo nabrał kurs na przeszkodę przed sobą! Aż nie do wiary.
Cody pewnie sam nawet nie wierzy w to jak pocisnął. Dzięki temu, że wraca do siebie znaleźliśmy się na 6 miejscu w jumpingu open<3 duma mnie rozpiera!


Za to z Vento...zdecydowanie nie były to "nasze" zawody:p Mieliśmy tylko jeden ładny przebieg i chyba jedyny a czysto(?). Otarliśmy się w nim o podium, gdybym nie zatrzymała go dłużej na strefce. Jednak stwierdziłam, że mu się to przyda, bo z tego co pamiętam jeszcze ani razu nie zatrzymał się ładnie na kładce na zawodach.

fot. Agata Szymczak, BOA 2015
Strasznie brzydko robił palisadę. Obstawiam, że pewnie dlatego, że robił taką palisadę pierwszy raz. Dotychczas miał styczność tylko z drewnianymi. Przy drugim incydencie, tym razem już o wiele gorszym, bo zeskoczył z samej góry na ziemię, wróciłam go z powrotem na palisadę.



Nikt nikomu nie pozostał dłużny i albo ja albo pies coś kopaliśmy. W niedzielę jeszcze gorzej biegaliśmy, możliwe, że i ja i Ventyl byliśmy zmęczeni po nocnych "przygodach". Mam nadzieję, że Suflet postanowił poprawę, tak samo jak ja!

Powrót z zawodów <3

8 komentarzy:

  1. gratulacje dla białego wymiatacza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gratuluję wyniku! a Ventyla cmoknij ode mnie w czółko, bo i tak jest miszcz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż miło na was popatrzeć :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje super wyniku, teraz już będzie tylko lepiej i lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. brawa brawa, my dopiero zaczynamy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, świetne przeżycia z własną pociechą i sentyment do końca zycia. Zazdroszę, bo ja nie mam zwyczajnie czasu... :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję i życzę dalszych postępów. :)

    OdpowiedzUsuń