Pokazywanie postów oznaczonych etykietą FreeX. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą FreeX. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 sierpnia 2013

Lot w kosmos!

Jak niektórzy wiedzą 24-30 lipca polecieliśmy w kosmos, czyli na obóz FreeXowy :D
Spędziliśmy 7 wspaniałych dni na bieganiu agility w Annówce! Czego chcieć więcej? Poprostu można powiedzieć, że to wymarzone wakacje :D
Powiem tylko jedno... Jak nie byłeś w Annówce to żałuj, bo nie wiesz co tracisz :D

Pierwszy dzień może nie był jakimś wybitnym, ale potem już było lepiej. Cody przyzwyczajał się do sytuacji i z dnia na dzień coraz lepiej się skupiał i pracował. Jak na 2 treningi dziennie i dość wysoką temperaturę jestem z niego zadowolona...:D Mogę powiedzieć(pierwszy raz chyba!), że miał bardzo fajne tempo!
Stwierdziłam, że jednak popracuję nad techniką skoku, bo te przyczajki dużo czasu mu zabierają.
Jestem też bardzo usatysfakcjonowana tym, że nasze starania i ciśnięcie kładki nie poszło na marne! Obawiałam się, że będzie pokonywał ją tak samo jak kiedyś - wooolnoo, bo nie doszliśmy do normalnej wysokości, ale moje obawy już zniknęły. :D
Jestem również bardzo dumna z tego jak mój mały westik dzielnie pokonywał rękaw! Kiedyś miał z nim problemy, mega mnie zaskoczył kiedy bardzo ładnie i szybko go pokonywał :D
Muszę też powiedzieć, że mój piesek robi ładne zakręty. Myślałam, że wcześniejsze były spowodowane jego budową, a jednak okazało się, że była to wina mojego handlingu :P

Jak zwykle obóz albo seminarium pokazuje jak mało wiem i po drugie za mało wymagam od siebie, a za dużo od psa. Muszę sobie czasem rozłożyć jakiś torek, żeby pobiegać bez niego i nagrać to, bo w domu nie mam żadnej osoby, która wytknie mi błędy handlingowe. Trzeba bardzo dobrze pamiętać, że nie tylko ręcę, ale całe ciało wskazuje psu drogę ;)




O obozie to już chyba na tyle...




W tej notce sprostuję jeszcze pewną sprawę. Jest pare osób, które myślą, że jak będę miała drugiego psa to Codyego "rzucę w kąt", powiem tylko, że bardzo się mylicie i jest mi przykro, że ktoś tak wogóle sądzi. Cody to dość problemowy pies, trzeba było się dużo napracować, żeby mieć to co jest teraz. Nie był wzięty pod kątem sportu i zaczęłam z nim pracować dopiero jak miał 2,5-3 lata. Wiele rzeczy przez ten czas stało się u niego nawykami i ciężko będzie naprawić te błędy, zwłaszcza, że łajt ma już 5 lat i przez te 5 lat pewne zachowania były akceptowane i ignorowane. Będę robić wszystko co w mojej mocy, żeby naprawić moje wcześniejsze błędy, ale wracając do sprawy "zmian życia Codyego jak znajdzie się u nas nowy domownik"... Cody nadal będzie biegał agility, nadal czasem połapie frisbee i nadal będzie prowadził takie życie jakie ma teraz. Nie mam zamiaru zmieniać mu stylu życia. Mimoże nie jest idealny w każdym calu to jednak jest to mój pies, dzięki któremu poznałam ten właściwy psi świat, zawsze będę go kochać całym sercem i zawsze dla mnie będzie moim własnym mistrzem.

A wracając do naszej przerwy w agility...zdarzył się pewien "wypadek przy pracy", w sumie nawet nie wiem jak to się stało. Miałam misję, żeby wrócić do biegania, więc wyszliśmy rano, rozgrzaliśmy się i ruszyliśmy na przód. Nie przebiegliśmy nawet 300m i nagle łajt zaczął mocno kuleć na tylną łapę...zobaczyłam, że jest cała we krwi. U weterynarza okazało się, że pazur jest złamany zupełnie przy skórze i musi być wyrwany. Na szczęście ładnie i bez problemu wyszedł. Generalnie piesek był bardzo dzielny.
Codziennie będzie miał zmieniany opatrunek i w poniedziałek idziemy na kontrole. Jest opcja, że pazur mu nie odrośnie, ponoć to nawet lepsza wersja, bo szybciej mu się tam wszystko zagoi :)