Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Frisbee. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Frisbee. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 lipca 2014

Słoneczny patrol

Ostatnio pogoda nas nie oszczędza i nie ma szans nawet na wyjście w celu dłuższego spaceru, nawet koło 10. Dajemy radę! Jak tylko słońce pozwala idziemy się troszkę powodować.


Jak to zwykle bywa. Kiedy jest okazja to wybieramy się na warsztaty! Vento pierwszy raz łapał zawisające dyski i bardzo ładnie przy tym myślał!

fot. Aleksandra Bednarek

Musimy troszkę poczekać i popracować nad jego ogarnięciem ciałka podczas lotu. Dziecko bardzo by chciało już wysoko i ładnie polatać, ale potrzebuje na to trochę czasu. Jak to Paula powiedziała "nie mam się ciąć żyletką z tego powodu", bo wiemy już czym to jest spowodowane :D Zwykle bywa, że z semi z Gubiszi i Gumiszi wracam z wieloma pomysłami i motywacją, tak samo jest i teraz!


A Cody....hmm...ten to ma w życiu pecha. Znowu trafił na sygnale do weterynarza. Umiejscowiony bardzo głęboko kłos w uchu spowodował podanie narkozy i silnych środków przeciwbólowych. Okazało się, że tak samo jak Kłoda, 70-80% psów ma problemy właśnie z lewym uchem:)) (wcześniej też w lewym uchu miał drożdżaki)

Prawie 2-letni Cody z chorym uchem

Wydaję mi się, że terrier gorzej słyszy, niestety kłos był wbity prawie w bębenku...może coś naruszył. Na razie ma jeszcze małą rankę, więc może tutaj jest jakiś haczyk. Zobaczymy.


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Wakacjeee?!

Nareszcie mogę to powiedzieć! Już w piątek zakończenie roku! W końcu będzie można się poobijać(?? dobre sobie...:P) Oceny już powystawiane, więc siedzę w szkole i się nudzę. Co jest dla mnie bez sensu, bo mogłabym te parę godzin przeznaczyć na bardziej pożyteczne rzeczy.

Fot. Zuzanna Musialik

Z dzieckiem fruwamy i wspólnie uczymy się nowych rzeczy. Z racji na większą ilość wolnego czasu powiększamy też nasze mięśnie. Najpierw masa, potem rzeźba...hmm...z Ventylem oboje mamy problem z pierwszym czynnikiem, ale kiedyś zostaniemy pakerami!

Fot. Zuzanna Musialik  ♥

Cody też mnie ostatnio bardzo mile zaskakuje, bo łapie xtrasy! Pierwszy raz uznałam jako przypadek. Wzięłam go ze sobą na poćwiczenie rzutów, a że nie zabrałam jego jawzów to stwierdziłam, że poświęce jednego xtrasa, trudno się mówi :P Ku mojemu zdziwieniu łapał! Drugi raz to samo, szłam już z piłką i stwierdziłam "aaa wezmę dysk". No i wzięłam. Olśniło mnie totalnie, Cody o wiele ładniej łapie xtra niż jawzy pup! Nie wiem jak przy elementach freestylowych, bo jeszcze nie sprawdzałam. Jawzem mój rzut dla niego bardziej wyglądał jak długi floater, a xtra rzucałam normalnego krótszego backhanda. Przy xtra Kłoda od razu po obiegu patrzy w górę, czego przy jawzach nie robi! Chyba przeniesiemy się z powrotem na duże dyski:)


Koniec roku = powrót na agilitki! W końcu po niecałych 2 miesiącach przerwy wracamy na tor. Nie potraficie sobie wyobrazić jak długo to się ciągnęło...


piątek, 6 czerwca 2014

Rodzinne wroclove

Pierwszą czerwcową niedzielę spędziliśmy we Wrocławiu. Wszyscy tak długo czekali i w końcu nastał czas dcdc! Przed wyjazdem najbardziej obawiałam się pogody, wcześniej non stop padało, ale udało się! Było ciepło i słonecznie.
Korzystając z atmosfery latających psów pocisnęliśmy trochę frisbee z Ventusiem i jestem z niego bardzo zadowolona, bo ślicznie skakał i co najważniejsze pracował w takich warunkach ♥



Na początek backhandy, piesek ładnie myślał i większość fot mam z 4 łapkami w górze. Widać, że nie robi jeszcze tego pewnie, ale jeszcze trochę i nabierze doświadczenia. Z treningu na trening można zauważyć poprawę:)


Potem overek by Hanna Rydygier Photography

Nami, Vento, Tia, Lorie, Verti, Bessie i Suseł
Fot. Marta Wierna    Tia, Vento, Lorie
 Tak jak w tytule, we Wrocławiu był czas spotkań rodzinnych:)

Nami, Vento, Suseł i Verti
 Trochę skopałam myśląc, że Vento jest mały, bo jak się okazało jest dość duży(:D). Mimo to jak na razie jest drobniutkim mężczyzną i oby się to nie zmieniło!



Jako jedyny z rodzeństwa dzielnie towarzyszył mamusi podczas pływania:)


Jak widać woda mu się bardzo spodobała:)

A tak w ogóle to dziecko skończyło już 9 miesięcy!


Do zobaczenia 14-15 czerwca na Cytadelii w Poznaniu!

wtorek, 6 maja 2014

Majówka = tylko Annówka


Już weszło mi to w krew, że majówke spędzamy w Annówce, frisbując pod okiem mistrzów Gumiszi i Gubiszi. Nie wyobrażam sobie innego majowego weekendu. Tym razem nastał czas na czekoladę.


Pierwsze overy z tejka, pierwsze backhandy, pierwsze ćwiczenia na piłce...pierwszy wyjazd bez kłody, pierwsze pływaniee... Jak widać pojawiło się wiele nowości w mózgu małego borderka, ale nie tylko w jego, bo w moim też.

Bishi-Bishi

W takich warunkach z uśmiechem na twarzy wstaje się rano z myślą, że cały dzień będzie się na nogach. Noo dobra, było trochę ciężko, ale na pewno lepiej niż jak budzę się rano, żeby wyjść szybko z psami, ogarnąć się i iść do szkoły...


Dzięki wyjazdowi poprawiła mu się miłość do klateczki. Jak wróciliśmy chętniej do niej wchodzi, żeby poodpoczywać. Jak zwykle był bardzo grzeczniunim szczeniaczkiem i nie mam się do czego przyczepić...


W podsumowaniu dnia 3, czyli tego najgorszego, pod względem zakwasów, zmęczenia i innych takich...mieliśmy 2 miejsce :D Debiut na zawodach, troszkę oszukany toss&fetch na piłkę:P No i oczywiście toss ludzko-ludzki, czyli rzucam bardzo daleko jak na moje możliwości, ale nie tam gdzie trzeba:P innymi słowy w końcu nastąpił debiut duetu Estera&Natalia!


A w ostatni dzień Annówka Toy Toi Cup - wygrana w sekcji o nazwie szczeniaczkowo. Znowu toss na piłkę i tyle samo punktów:P Ventyl dzielnie aportował i tym samym na pamiątkę zdobył frisbiacz, który zawiśnie na ścianie.


Jego pierwszy kontakt z wodą nie wyglądał do końca jakby nim był...Ventuszki wparowały do wody niczym obeznany pływak. Znowu pokazał jak bardzo jest odważny. W końcu będę miała psa, który jednak skorzysta z okazji jak pojedziemy nad jezioro... :P

Synchron czeko-miszczów! :D

No cóż, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Co by tu więcej powiedzieć...w skrócie, super spędzony czas, jak zwykle wróciłam z mnóstwem informacji i wieloma rzeczami nad którymi będziemy teraz pracować. Ventyl skończył już 8 miesięcy, więc można sobie pozwolić na coś więcej:)



czwartek, 24 kwietnia 2014

Więc chodź pomaluj mój świat!

Czyli wiosny czaar część druga :)


Od początku... Już jestem po seminarium z Paco Lobo! Pamiętam jak jeszcze 3-4 miesiące temu oglądałam filmiki i jarałam się tym co Paco z Cleo na nich robią. Cóż, to co widać na filmikach to jest nic. Dużo bardziej zjawiskowo wygląda to na żywo i cieszę się, że nie odpuściłam sobie tego semi.


Żałowałam i żałuję nadal, że nie pojechałam na 2 dni, ale wszystkie rzuty z soboty miałam nadrobione, więc w sumie aż tak dużo nie straciłam, chociaż to nie to samo. Wróciłam z zakwasami, wieloma nowymi pomysłami i informacjami oraz chęcią do pracy nad sobą. Paco jest bardzo otwartą osobą i wszystkich w okół siebie napełnia dobrą energią i chęcią do dalszej pracy. Po powrocie z seminarium stwierdziłam, że zaczynam chodzić codziennie rzucać i na pewno nie zrezygnuję z tego planu. W końcu trening czyni mistrza:D

Zrozumiałam jak dużo zależy ode mnie, a nie od samego psa. Mam nadzieję, że Paco jeszcze odwiedzi Polskę! Zwłaszcza jak czekolada już podrośnie i będzie mógł robić bardziej zaawansowane elementy :D
Fot. Przemek Magdziarz

No to teraz foteczki - LINK
 

Poruszmy temat agilitek! Vento jak Vento, zaiwania ile sił w łapach, a ja ledwo dysze. Pracujemy nad ciaśniejszymi zakręcikami, bo ostatnio borderka zaczęło troszkę wywalać. Nad wysyłaniem też troszkę pracujemy chociaż i tak nie jest najgorzej. Najlepiej mu wychodzi wysyłanie na zakręciki. Oprócz tego czasami całkiem ładnie uda mu się znaleźć przeszkodę, więc się chłopak rozwija! Jak na jego wiek to jest na prawdę super!

Fot. Hania Rydygier
Kłodżina o wiele ładniej skupia się na treningach. Jestem z niego dumna, bo co raz częściej z treningów oboje wracamy zadowoleni. Widać, że nie ma już takiej siły jak wcześniej, może jest to spowodowane mniejszą ilością treningów w okresie zimowym, albo dopada go już faza staruszka i chce mi pokazać, że już pomału nadchodzi czas emerytury...W każdym bądź razie chęci nadal ma, zrzucimy resztę niepotrzebnego tłuszczyku i będziemy myśleć.

Zostając jeszcze chwilkę przy temacie agility to w końcu nadeszła wiekopomna chwila i Cody uczy się slalomu! Jak na jego możliwości i małe pofałdowanie mózgu to baaardzo zacnie mu idzie. Gdyby tylko częściej trafiał w wejście... :P Wiele razy nie trafia z mojej winy, co zauważyłam, np. jestem za blisko slalomu albo nie pokażę mu dobrze ręką tylko jakoś dziwnie nią zarzucę. Takie pierdoły, a jednak mają duże znaczenie.
 

Nie ma opcji, żeby nie napisać też o frizbiaczach! Technika skoku Codyego przy backhandach znaaacznie się poprawiła. Chyba bite 10 minut siedziałam i zachwycałam się screenami z filmiku. No i oczywiście westiczek zawsze stara się mieć wszystkie cztery łapki w górze ♥ Szkoda, że raczej nigdy nie ogarnie dłuższych rzutów...chociaż kto wie. Kiedyś też tak mówiłam. Jakby mi ktoś powiedział parę miesięcy temu, że łajt będzie śledził dysk to bym nie uwierzyła.



Popsuły się na pewno leg vaulty, Cody nie robi ich już tak pewnie jak kiedyś, ale wystarczy troszkę popracować i będzie git. Co nowego we frisbee...multiple! Może nie ma jakiejś szybkiej wymiany, ale to jest Cody. Takie multiple i mi i mu zdecydowanie wystarczą, chociaż nie jest powiedziane, że nie będziemy pracować nad przyspieszeniem, bo chyba trzeba mieć coś do roboty...nie? :D    

Nieostra, ale piękna ♥

Venciałki robią już overy :3 Co prawda jeszcze nie za często, ale ślicznie podwija pupkę ♥ On sam chyba nie może się doczekać aż będzie miał zezwolenie na częstsze latanie, w końcu jego imię w tłumaczeniu na polski to wiatr, więc czego innego by się spodziewać.


Na Wielkanoc wybraliśmy się w góry, a dokładniej w Pieniny. Obu psom przydał się taki wyjazd. Tak samo jak mi. Fajnie jest się czasem oderwać od codziennych zajęć i pospacerować z psami w górskim zaciszu. Wiosna w górach to jest to! Tyle śpiewających ptaków w Poznaniu na pewno nie ma. Jedynym minusem jest duża ilość błota, alee da się przeżyć:) Pogoda w górach jest najlepsza: rano - mgła, południe - słońce, popołudnie - deszcz, grad, wieczór - burza. Typowe w takich okolicach:P

Pieseczki czekają na świątecznego konga

Z klatkowania jestem bardzo zadowolona, bo nawet Kłodzia nie darła japki:D A wszyscy, którzy mieli możliwość usłyszeć jego koncerty w klatce mogą mnie poprzeć, że było to trudne zadanie:P Szczeniak trochę popiskiwał, co udało mi się zaobserwować gdy zostawiałam kamerkę czy aby na pewno któryś się nie drze.


Na wyjeździe cudem udało mi się przetestować nowe ciuchy dla psów, tzn. akcesoria Ruffwear. Cudem, bo wysłali dzień wcześniej i akurat 30 minut przed wyjazdem paczka do nas doszła...Magia! W końcu doczekałam się mojego wymarzonego plecaka, myślałam, żeby w taki zainwestować już od dłuższego czasu, a dokładniej od czasu poznania słowackiego psa tropiącego w Bieszczadach.


Piesełki w smyczach i obrożach wyglądają pro, a zwłaszcza jak dołożę do tego juliusy albo plecak. Teraz możemy pokazywać się w świetle dziennym i świecić zajefajnością, grzejcie się w naszym blasku!:P


Na próbę kupiłam kości i smaczki Alpha Spirit. Mają bardzo fajny skład. Bez zbóż, glutenu i mączek. Są produkowane z mięsa i tofu. Zawierają glukozamine i chondroityne, które są niezbędnymi składnikami mazi i chrząstki stawowej u psów, więc na pewno polecamy!



No to już chyba koniec mojej gadaniny...Time for watch! :)