Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warsztaty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warsztaty. Pokaż wszystkie posty

sobota, 29 sierpnia 2015

Magiczne dwa miesiące...

Nadchodzi powoli ten czas kiedy niestety musimy powiedzieć, żegnajcie wakacje. Smutne, ale prawdziwe. Dlaczego to tak szybko zleciało?!
Tyle pięknych, nowych wspomnień i doświadczeń w tylko 2 miesiące. Wakacje więcej uczą niż szkoła:P Nie trzeba było się nigdzie spieszyć, no dobra, czasami tak:P ale to dla przyjemności! Zniosę te wszystkie ohydne robale i upały dla wakacji!


W te wakacje przejechałam 3396 km. Byliśmy w Warszawie, Zaździerzu(tudzież Grabinie:P)KLIK , Roznovie KLIK, Annówce KLIK, Zębowie(z podrowieniami dla Marty:*) i w Sopocie.
Wszystkie wyprawy opisałam prócz frisbowych warsztatów, wyjazdu do Zębowa i na zawody w Sopocie:) Hardcorowa trójeczka! W końcu mogę chwilę odetchnąć.


Na warsztatach ćwiczyliśmy z Ventylem flipy i leg vaulty. Na flipy nigdy nie miałam nerwów(tak samo jak na klikanie:P), ale kiedyś je przepracowaliśmy i były/są, jednak mnie nie satysfakcjonowały. Generalnie wykonanie psa czasem było zacne, takie, że aż dech zapiera, ale nie było tak zawsze, częściej raczej wychodził jakiś klops, a nie flip:P


Po sesjach z pieskami mieliśmy zawody treningowe toss&fetch! Stwierdzam, że muszę się wziąć za siebie... Niby umiem rzucać daleko, a z psem nie mogę dorzucić na 4 strefę... Rzucam nawet na 2! Nie wiem o co chodzi, ale jest mi bardzo przykro przez to:P Wracając do zawodów...udało nam się zdobyć 3 miejsce! :D


No nic! Warsztaty były w sobotę, a w niedzielę na dworzec główny i kierunek Toruń Wschodni! Stamtąd odebrała nas Marta i ruszyliśmy do Zębowa. Spędziliśmy piękne 4 dni na wsi <3 Ventyl był w 7 niebie! Ja z resztą też. Uwielbiam takie klimaty. Przepiękne tereny spacerowe i blisko stawów. Każdy mnie chyba dobrze rozumie.

fot. Milena Kwiatkowska
Wróciliśmy do domu w środę wieczorem. Vento miał czwartek i piątek na regenerację. W piątek popołudniu obraliśmy kurs na Trójmiasto!

Zacznijmy od czekolady. W pierwszym jumpingu poszła jedna tyczka, drugi najlepszy czas i 7 miejsce:) W drugim jumpingu trochę gorzej, bo spadły dwie tyczki. Ostatni sobotni bieg Ventyla, czyli agility. Najgłupszy dis - vault od palisady:P Nie zatrzymał się na kładce, mogłam go w sumie poprawić, ale teraz za późno na to:P Nasz najlepszy sobotni bieg! Gdyby nie ten dis, byłoby na czysto.



Za to poranny, niedzielny, agilitowy bieg mieliśmy na czysto i uplasowaliśmy się na 3 miejscu!:) Ostatni jumping...Nawet nie wiecie jak jestem wkurzona! Mielibyśmy czysty, piękny przebieg! ALE smyczowy postanowił rzucić mi smycz z piłką zanim Vento skoczył przedostatnią hopkę i to jeszcze nie po drodze...poskutkowało to ominięciem ostatniej hopki;) Przynajmniej nagrodził się za super bieg!



Za to Cody...chyba wraca do żywych!!! No aż byłam w szoku! Mieliśmy czyste przebiegi i to nawet w ładnym tempie!!! Tylko jeden dis, ten bieg był jeszcze(mam nadzieje) w jego starym świecie na zawodach. ALE RESZTA?! Prócz disowego biegu, cała reszta, czyli 4 przebiegi mieliśmy całkowicie na czysto, nie licząc punktów za czas. Jeżeli okażę się, ze to nie było jednorazowe to będę musiała wymyślić coś na jego kładkę. Na żadnych zawodach chyba jeszcze nie biegł po kładce, a na treningach czy obozach super popyla...no zobaczymy! Oby to jednak nie było jednokrotne:)


Jednak mam małą rozkmine.. Cody biegł szybko w porównaniu do tego co było wcześniej, a jednak na egzaminie i biegach mieliśmy punkty za czas... Na wcześniejszych zawodach(jak jeszcze nie było problemu z zamulaniem na torze), poza błędem lub odmową nie mieliśmy żadnych punktów za czas, a wydaję mi się, że biegał(nawet wtedy) wolniej niż na boa... Na filmiku macie też fragment tuneliady, tam to dopiero zaiwaniał. Co prawda jest tylko fragment, bo od tego momentu mnie dziewczyny nagrywały, ale cały przebieg tak wyglądał - i co? Punkty za czas...no nie wiem, nie wiem....


Niestety ten rok szkolny nie zapowiada się dla mnie dobrze, gdyż czeka mnie maturalna klasa. Ciężko to widzę i na samą myśl mi przykro, bo będę musiała jeszcze mniej czasu poświęcać na treningi, a o wyjazdach gdziekolwiek to już mogę sobie pomarzyć...No trudno! Przeżyjemy, co nas nie zabije to nas wzmocni! :)

Na koniec zapraszam Was do obejrzenia mojego najnowszego dzieła, które mam nadzieję pokazuje jak świetnie bawiliśmy się w te wakacje! Mimo paru niepowodzeń były one najlepsze w moim życiu!





poniedziałek, 7 lipca 2014

Słoneczny patrol

Ostatnio pogoda nas nie oszczędza i nie ma szans nawet na wyjście w celu dłuższego spaceru, nawet koło 10. Dajemy radę! Jak tylko słońce pozwala idziemy się troszkę powodować.


Jak to zwykle bywa. Kiedy jest okazja to wybieramy się na warsztaty! Vento pierwszy raz łapał zawisające dyski i bardzo ładnie przy tym myślał!

fot. Aleksandra Bednarek

Musimy troszkę poczekać i popracować nad jego ogarnięciem ciałka podczas lotu. Dziecko bardzo by chciało już wysoko i ładnie polatać, ale potrzebuje na to trochę czasu. Jak to Paula powiedziała "nie mam się ciąć żyletką z tego powodu", bo wiemy już czym to jest spowodowane :D Zwykle bywa, że z semi z Gubiszi i Gumiszi wracam z wieloma pomysłami i motywacją, tak samo jest i teraz!


A Cody....hmm...ten to ma w życiu pecha. Znowu trafił na sygnale do weterynarza. Umiejscowiony bardzo głęboko kłos w uchu spowodował podanie narkozy i silnych środków przeciwbólowych. Okazało się, że tak samo jak Kłoda, 70-80% psów ma problemy właśnie z lewym uchem:)) (wcześniej też w lewym uchu miał drożdżaki)

Prawie 2-letni Cody z chorym uchem

Wydaję mi się, że terrier gorzej słyszy, niestety kłos był wbity prawie w bębenku...może coś naruszył. Na razie ma jeszcze małą rankę, więc może tutaj jest jakiś haczyk. Zobaczymy.


poniedziałek, 24 marca 2014

Wiosny czar...

Nastał ten magiczny czas kiedy liczba dni z niebieskim niebem, grzejącym nas słońcem i temperaturą wyższą niż 10*C się zwiększa. :D
Trzeba brać coraz więcej wody na treningi i spacery, psy się szybciej męczą...zielona trawka, pąki na drzewach, wydostające się spod ziemi kwiaty...wydaję mi się, że to już bardzo duże oznaki wiosny i śnieg już nie wróci! :D

Trzeci dzień wiosny spędziliśmy na warsztatach frizbii :D :D
Słońce nie zaszczyciło nas swoją obecnością, ale deszcz frisbowcom nie straszny. Nie wiem jak Vento, ale ja jak zwykle wyniosłam bardzo dużooo.


Analizując dzisiejsze zakwasy i zmęczenie, trzeba się za siebie wziąć :P
Ventucha w klateczce super, podczas sesji też super...w sumie to nie mam nic do zarzucenia.
Czas na fociałki, za dużo ich nie ma z powodu deszczu, alee zawsze ;>
 
 

 Jak zwykle było zacnie. Dziękuję Pauli i Agnieszce za wszystkie rady i wytknięcie dzikiej flądry :D